Forum psychologia i psychiatria oraz psychoterapia, zaburzenia psychiczne, objawy, pomoc, leczenie, terapia, rodzaje, przyczyny, skutki, uczucia, emocje, potrzeby psychiczne

Forum psychologia ogólna i psychiatria.


#1 2010-02-20 00:07:15

filips

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2010-02-20
Posty: 7
Punktów :   

Wywiad z Bogną Białecką - żoną, matką i psychologiem,

Wywiad z Bogną Białecką - żoną, matką i psychologiem, autorką wielu książek, poradników i artykułów - m.in. tekstu „Randka dla zabieganych rodziców".


Katarzyna Marcinkowska, fra3.pl: Jaką relacją jest małżeństwo? I jakie wyzwania stoją przed małżonkami?

Bogna Białecka: Przed małżonkami stoi wiele wyzwań a najpotężniejszym jest kochać się nawzajem i potrafić dogadywać. Może brzmi banalnie, ale tak nie jest. Wiele osób myli miłość ze stanem zakochania i gdy na widok męża serce nie zaczyna bić szybciej, gdy dotknięcie dłoni żony nie budzi oszałamiającego dreszczu myślą, że ich miłość umarła. A miłość "długodystansowa", małżeńska - czyli w naszych katolickich założeniach raz na zawsze - ma w sobie spory element aktu woli, nie tylko emocje. Akt woli - czyli np. umiejętność codziennego dostrzegania, niejako na nowo, na świeżo tych wspaniałych cech, dla których poślubiliśmy daną osobę, a które z biegiem czasu mogą wydawać się nam oczywiste. Widziałam niedawno taki tekst: "Kobiety i ich system punktowy", zaczynający się od słów:

"Na świecie istnieje tylko jedna zasada - musisz uszczęśliwiać kobiety!
- Zrób coś, co ona lubi, a nabijesz za to punkty
- Zrób coś, czego ona nie lubi, a stracisz punkty
- Zrób coś, co ona lubi i oczekuje tego od Ciebie - a nie dostaniesz za to żadnych punktów"

Coś w tym jest, a dotyczy oczywiście nie tylko oczekiwań kobiet ale i mężczyzn - przyzwyczajamy się do rzeczy dobrych, zaczynamy je traktować jako oczywiste i coś "co się nam należy". A miłość to np. potrafić codziennie na nowo to dobro dostrzegać i doceniać.

Drugie ważne wyzwanie - dogadywanie się. Bywają np. kobiety, które z mężem się nie dogadują, ale nie chcą rozwodu "dla dobra dzieci". Chodzą wypłakiwać się np. do przyjaciółek i dostają na tyle dobre wsparcie, że potrafią w toksycznej relacji wytrzymywać latami. Ale to nie jest rozwiązanie. Dzieci i tak czują, że między rodzicami dzieje się coś złego, co gorsza uczą się tego samego i te same chore wzorce powielają w zakładanych przez siebie rodzinach. Rozwód to też nie jest żadne rozwiązanie. Z badań Judith Wallerstein wynika np., że dla dziecka o wiele tragiczniejszy w skutkach jest rozwód rodziców, niż ich śmierć! Sposobem na rozwiązanie problemu jest nauka skutecznej komunikacji. Ogrom problemów małżeńskich daje się rozwiązać dzięki rozmowie. I nie warto z tym czekać aż coś się zacznie sypać. Miłość małżeńską trzeba pielęgnować, już wtedy gdy wszystko się dobrze układa.

Często jest tak, że relacja z dziećmi staje się ważniejsza niż z małżonkiem (szczególnie u kobiet). Gdzie jest granica?

Wpierw żona, mąż, potem dzieci. Jak relacja w małżeństwie się wali, krzywdzicie swoje dzieci. Myślę, że świadomość tego powinna być dla nas wystarczającą motywacją. Jak wyczuć granicę? Kiedy przyjaciele mówią o jakiejś mamie, że jej odbiło na punkcie synka to zwykle dość dobry sygnał ostrzegawczy. Jeśli kobieta czuje niechęć, gdy ma zostawić dzieci by pójść z mężem na randkę - to dobry sygnał ostrzegawczy. Jeśli czuje obawę, gdy spuszcza dziecko z oczu - to dobry sygnał ostrzegawczy. Czasem wystarczy świadomość: "mąż to dla mnie nr 1", czasem potrzebna jest psychoterapia.

Wielu z nas stwierdza, że i tak nie ma czasu. Czy to rzeczywiście prawda, czy to kwestia naszej nie dobrej organizacji?

Zdaję sobie sprawę, że w czasach gdy moment zawarcia związku małżeńskiego i urodzenia dzieci odkłada się na coraz później, w czasach gdy zaczynają dominować rodziny z jedynakiem, góra dwójką dzieci wiele  małżeństw nie ma po prostu z kim zostawić dzieci, by pójść "na randkę". Drugi problem to fakt, że w wielu rodzajach pracy małżonkowie mogą się często "mijać" chodząc na różne zmiany. Ale tu właśnie możemy wiele zrobić organizując się w grupach "randkujących małżeństw" gdzie co jakiś czas dzieci mają okazję zacieśniać więzy przyjaźni bawiąc się wspólnie w domu jednej z par, podczas gdy pozostałe są na randce.

Czy „randkowanie" jest sztuką, której trzeba się uczyć? Po latach małżonkowie mówią, że czar prysnął.



Pewnie, że randka małżeńska wygląda inaczej niż narzeczeńska, gdzie wystarczyła kawiarnia, romantyczny nastrój i mogliśmy sobie w ekstazie patrzeć w oczy przez pól godziny. Randek małżeńskich potrzebujemy się nauczyć. Dlatego właśnie warto mieć jakiś "temat przewodni" randki. Potrzebne są one zwłaszcza  wtedy gdy urodzą się nam dzieci, właśnie po to by nie kochać dzieci zamiast małżonka.

Offline

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
złaczki skręcane kan push zrodlo